Wczoraj siedziałam do 4 w nocy, dziś bite parę(5,6?) godzin- mogłam sobie na to pozwolić, bo mam urlop i Sylwka spędzam w tym roku z rodzinką
w domu :-).
Uszycie ubranka i szczegóły zajęły mi tyle, co uszycie Tildy! A włosy!!!
Nie wiem, czy na zdjęciu to widać, ale z tyłu zrobiłam koczka- włosy to ponad godzina mi zeszła.......
Ma mnóstwo niedoskonałości, ale wyszła 100 razy staranniej niz pierwsza :-).
Jestem w szoku, bo u mnie ani w mojej rodzinie maszyny do szycia nikt nie używał :-).
Mnóstwo nauki przede mną, ale to akurat bardzo cieszy, bo szycie lalek to dla mnie rewelacja(nie widzę się w roli krawcowej, bo nie mam do tego drygu).
A oto Tilda Druga :-)